Rozwijał się w słynnej La Masii, zdobywał trofea z młodzieżowymi reprezentacjami Hiszpanii, a kiedy wszedł do pierwszej drużyny Barcelony, grał w Lidze Mistrzów i dobijał Real Madryt. Potem jednak jego kariera nie toczyła się już po odpowiednich torach. Dziś Jeffren Suarez, bo o nim mowa, gra na drugim szczeblu rozgrywkowym w… Tajlandii.
Urodził się w Wenezueli, ale kiedy miał zaledwie rok, jego rodzina podjęła decyzję o emigracji do Hiszpanii. To tam, na Teneryfie, Jeffren stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki. Rozwijał się jednak na tyle dobrze, że w wieku 16 lat dołączył do La Masii, słynnej akademii FC Barcelony.
Początkowo grał głównie w rezerwach katalońskiego zespołu, ale w końcu doczekał się debiutu w pierwszej drużynie. Jeszcze za kadencji Franka Rijkaarda zagrał kilka minut w meczu Pucharu Króla przeciwko Badalonie, zmieniając Javiera Saviolę. Był to natomiast tylko krótki epizod i po nim Jeffren na kolejne szanse musiał poczekać prawie trzy lata.
Gol w El Clasico
W tym czasie dojrzał natomiast jako piłkarz i kiedy już faktycznie postawił na niego Pep Guardiola, Jeffren potrafił pokazać próbkę swoich umiejętności. Pierwsze ligowe gole strzelał w meczach z Athletikiem Bilbao i Xerez, ale największą popularność przyniosło mu pamiętne trafienie w El Clasico.
29 listopada 2010 roku, a więc niemal dokładnie 13 lat temu, zobaczyliśmy słynną manitę. Barcelona pokonała Real Madryt na Camp Nou aż 5:0, a “Królewskich” w doliczonym czasie gry dobił właśnie Jeffren, który chwilę wcześniej wszedł w miejsce Pedro. Skrzydłowy popisał się efektowną podcinką i pokonał nie byle kogo, bo samego Ikera Casillasa.
[–> [–>
Chociaż urodzony w Wenezueli gracz przeżywał wtedy swój złoty moment, nie okazał się on dla niego przełomowy. Nigdy później Jeffren nie strzelił już gola w barwach “Blaugrany”, choć dostawał jeszcze swoje szanse, między innymi w Lidze Mistrzów. Najbardziej regularnie występował w końcówce sezonu 2010/11, gdy czterokrotnie wychodził w podstawowym składzie Barcelony.
Szansa od Sportingu
Ostatecznie to jednak po tych rozgrywkach Jeffren spakował manatki i pożegnał Katalonię. Miał wtedy 23 lata i nie rysowały się przed nim perspektywy na częstą grę w zespole, który w ofensywie straszył takimi postaciami jak Leo Messi, David Villa, Pedro czy Alexis Sanchez.
– Nie żywię urazy do Pepa [Guardioli – przyp. red.]. On the contrary, I am grateful and proud to work with him. Thanks to him I became the footballer I am now – said Jeffrin when it became clear that he had to say goodbye to the Camp Nou.
Ze stolicy Katalonii odchodził po rozegraniu łącznie 34 spotkań. Strzelił w nich trzy gole i zanotował trzy asysty. Chociaż nigdy nie był pierwszoplanową postacią drużyny, zdobył z nią trzy mistrzostwa Hiszpanii, wygrywał Ligę Mistrzów, Klubowe Mistrzostwa Świata i dwukrotnie Superpuchar Hiszpanii.
[–>
Odszedł wówczas do Sportingu CP, ale w Portugalii nie rozwinął skrzydeł, w czym przeszkadzały mu też częste kontuzje. A to szwankowało kolano, a to pojawiały się problemy mięśniowe. W efekcie Jeffren spędził w Lizbonie tylko półtora roku i zanotował w tym czasie bilans 35 meczów, pięciu goli oraz jednej asysty.
Tułaczka po świecie
Jego postać, pewnie głównie przez Barcelonę w CV i pamiętne El Clasico, dalej była kusząca dla niektórych klubów. Gdy natomiast były gracz La Masii trafił do Realu Valladolid i tam również zawiódł (trzy bramki i trzy asysty w 47 spotkaniach), “jechanie na nazwisku” było już zdecydowanie trudniejsze. Oferty z mocnych europejskich lig przestały przychodzić. Trzeba było obniżyć poprzeczkę i podjąć próbę odbudowy.
[–>
Wtedy Jeffren rozpoczął tułaczkę po świecie. Zakotwiczył w belgijskim Eupen, a potem próbował swoich sił w szwajcarskim Grasshoppers, cypryjskim AEK-u Larnaka czy chorwackim Slavenie Belupo. Szło mu jednak albo przeciętnie, albo bardzo źle. W 2021 roku na kilka miesięcy trafił jeszcze do Al-Dhaid ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Co ciekawe, w 2019 roku Jeffren znalazł się w kręgu zainteresowań… Rakowa Częstochowa.
– Ciekawostka. Raków Częstochowa negocjuje pozyskanie Jeffrena. Tak, tego, który strzelił gola w El Clasico. Jeszcze nic nie jest przesadzone, ale blisko – pisał wówczas Tomasz Ćwiąkała, obecnie dziennikarz CANAL+ Sport. Z transferu nic ostatecznie jednak nie wyszło.
[–>
Druga liga tajlandzka
Dziś Jeffren ma 35 lat i wciąż nie powiedział ostatniego słowa, choć jego kariera skręciła w naprawdę mocno nietypowym kierunku. Od dwóch lat były zawodnik Barcelony gra bowiem w klubach z Tajlandii, głównie na jej drugim szczeblu rozgrywkowym. Tam przez moment się wyróżniał. W sezonie 2021/22 zdobył 11 bramek i pomógł drużynie Lamphun Warrior w wywalczeniu awansu. Ligę wyżej szło mu już natomiast wyraźnie gorzej. Przed tym sezonem zmienił barwy i przeniósł się do innej drużyny z zaplecza ekstraklasy – Chiangmai United.
[–>
Zespół Jeffrena nie radzi sobie najlepiej i po 14 kolejkach zajmuje 13. miejsce, a on sam może “pochwalić się” skromnym bilansem jednego gola oraz trzech asyst.
Kiedy ponad dekadę temu doprowadzał do ekstazy Camp Nou w jednym z najbardziej ikonicznych spotkań Barcelony z Realem, pewnie nie spodziewał się, że potem zaliczy tak brutalny zjazd. Nie jest to jednak pierwszy i ostatni taki przypadek. Tego możemy być pewni. Nie zawsze mocny start gwarantuje późniejszy sukces.
[–>
Zmiana reprezentacji
Inny ciekawy wątek tej historii to natomiast gra w reprezentacji. Nastoletni Jeffren regularnie dostawał powołania do młodzieżowych kadr Hiszpanii i odnosił w nich sukcesy. Najpierw zdobył złoto na mistrzostwach Europy w kategorii U17, a potem powtórzył to w U21. Nie doczekał się jednak debiutu w seniorskim zespole “La Roja”. Zamiast tego… zmienił reprezentację.
Na taki ruch pozwoliło mu oczywiście obywatelstwo Wenezueli, w której się urodził. W 2015 roku, już jako gracz belgijskiego Eupen, rozegrał swój pierwszy mecz w wenezuelskiej kadrze. Potem dostał w niej jeszcze cztery szanse, między innymi w meczach eliminacji do MŚ 2018, ale nie zrobił furory i szybko z niego zrezygnowano.