The sad Euro 2024… “Germany has failed organizationally, and the fans are taking matters into their own hands.”

Piłkarskie święto u naszych zachodnich sąsiadów – tak miało to wyglądać. Tymczasem Niemcy to po prostu miejsce, gdzie są rozgrywane mecze EURO 2024 – jeśli ten turniej miałby zostać opisany jednym zdaniem, to niestety takim.

To co najważniejsze: na boiskach dzieje się dużo i jakość piłkarska nie zawodzi. Są piękne gole, spodziewane bardziej lub wcale wzloty i upadki. Ale jak jest poza murami stadionów? To teza mocna, ale prawdziwa: Niemcy zawiedli organizacyjnie. A kibice biorą sprawy w swoje ręce.

More text below the video

Gruzini ubarwiają smutne EURO 2024

To turniej przyjezdnych. Jeśli EURO 2020 rozgrywane w 2021 roku było podważane ze względu na to, że turniej piłkarski nie jest skupiony w jednym miejscu i prawdziwe emocje, klimat, można poczuć wyłącznie w dniu meczowym w danym mieście-gospodarzu, to EURO 2024 różni się wyłącznie tym, że tutaj przed turniejem takich obaw nie było. Każdy był przekonany, że Niemcy udźwigną ten turniej organizacyjnie i zapewnią dobre warunki oraz rozrywkę kibicom. Otóż… poszło bardzo średnio.

Bo jeśli ktoś ożywia miasta, które są gospodarzami EURO 2024 to wyłącznie kibice w konkretny dzień meczowy. Przez kilka dni przerwy pomiędzy jednym a drugim spotkaniem w danym mieście nie dzieje się praktycznie nic. Wcześniej o klimat dbali Szkoci, zdecydowanie mocną reprezentację ma tutaj Albania, swoje momenty (niestety głównie przed meczami) mieli kibice z Polski. Teraz jesteśmy zachwyceni tym, jak po zwycięstwie z Portugalią i przed walką o ćwierćfinał z Hiszpanią bawią się Gruzini.

Jeśli Gruzja nie jest wam całkowicie obca, to na pewno kojarzycie Batumi. To takie gruzińskie Miami. Natomiast przyjezdni kibice zachwyceni przemianą swojej reprezentacji za Willy’ego Sagnola mogą zrobić dziś w nocy w Kolonii imprezę godną Nowego Jorku na sterydach. Czy są w stanie pokonać Hiszpanów – to już inny, typowo sportowy wątek. Tutaj skupiamy się z kolei na tym, co dzieje się poza 90 minutami na murawie. A dlaczego? Bo niestety, ale jest na co narzekać i czym się zawieść.

[–>

Co na EURO odraża szczególnie?

Bezdomni budują swoje tymczasowe schrony w ścisłym centrum miast, z kolei wieczorem spotyka się niepokojąco dużo ludzi, którzy ewidentnie są po zażyciu środków odurzających. Najgorsze jest to, że podchodzą, zaczepiają, nie wiadomo, czego się po nich spodziewać.

Co nie zostało dobrze przygotowane? Z pewnością strefy kibica, oficjalne Fan Zone’y na EURO 2024. W Berlinie powstało olbrzymie, największe takie miejsce tego lata. Tuż przy Bramie Brandenburskiej zainstalowano olbrzymią piłkarską bramkę, a między słupkami wielki telebim. Mecze miało oglądać tam kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Miało – bo strefę wyłączono z użytku. A raczej, będąc dokładnym, jest nadal otwarta dla chętnych, da się tam kupić piwo czy precle, ale obejrzeć meczu już nie. Zamiast tego puszczane są reklamy lub seanse niemieckich filmów. Spowodowała to podobno niesprzyjająca pogoda, ale trudno, by ta argumentacja trafiała do kibiców.

Całe szczęście kilkaset metrów dalej swoją strefę zrobił Adidas i tam nie ma już na co narzekać, prezentuje się to już naprawdę dobrze. Szkoda tylko, że miała być to jedna z opcji dla kibiców, a jest de facto jedyną. W Dortmundzie (kolejne miasto-gospodarz) z kolei trudno czuć się bezpiecznie, bo przy wejściu do Fan Zone nie obowiązuje żadna kontrola. Nasz operator bez problemu wszedł z wielkim plecakiem wypakowanym sprzętem i nie został zapytany przez kogokolwiek, co ma w środku. To nie jest standard przystający tak wielkiemu turniejowi piłkarskiemu.

Dziwny jest też problem z płaceniem kartą. Niemcy pod tym względem są daleko za Polską, tutaj zdecydowanie króluje gotówka. Niejedna restauracja, barber, foot truck czy toaleta w kawiarni (tak, nawet po zamówieniu należy za to dopłacić) nie mają opcji płatności kartą, o małych sklepach już nie mówiąc, w takich przypadkach bez pieniędzy jesteście bez szans. Oczywiście warunki w kraju to nie temat tego tekstu, ale kiedy na stadionie w Hamburgu podczas meczu Polska – Holandia staliśmy do kolejki po jedzenie i picie, by przekonać się, że nie ma szans na kupienie przekąsek za pomocą karty – mocno się zawiedliśmy. Podobno można było trafić ciut lepiej, zejść na inne piętro i tam by się udało. Jednak cały taras dla kibiców, blisko strefy mediów, to wyłącznie opłata gotówką.

Wniosek – wyobrażenia o danym kraju mogą się znacznie rozmijać z rzeczywistością. Dobrze, że do Niemiec na mistrzostwa zjechało dużo sportowych świrów i oni ubarwiają ten turniej. Czy Gruzini będą wiedli w tym prym przez kolejne dni? Powiemy tak… Hiszpańscy kibice też potrafią ponieść niejedno miasto.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

You May Also Like

Barcelona has set a price for Ousmane Dembele. He wants to sell it in January

Ousmane Dembele may not play for FC Barcelona. According to Le Parisien,…

Mbappe: Could this change my decision? no no no

journalist Beach bar During the striker's brief appearance in the mixed zone,…

But Marek Babzun is not for Rakov Czestochowa?! The 35-time national champion enters the game

The list of clubs that Marek Babzon has been associated with is…

Sousa admitted making a mistake in the match against Hungary. “If I could go back in time” Polish national team

Polish representation He had a confirmed participation in the March qualifiers for…